SEZON 2008
Korona Polskich Beskidów
Zdobywając kolejne pasma krainy Beskidów postanowiłem przy tej okazji zdobyć Koronę Polskich Beskidów,
którą zainicjował oddział PTTK w Bochni w 2002 roku. Wędrując od wierzchołka do wierzchołka człowiek ma
różne wyobrażenie o każdym ze szczytów będące wynikiem wcześniejszej analizy przewodników,
czy też opowieści kolegów, którzy już tam byli. Trzeba przyznać, że każdy z tych 10 szczytów ma coś wyjątkowego,
coś co należy podkreślić. Zdaje sobie sprawę, że hierarchia kolejności szczytów według różnych kryteriów jest
trudna do określenia i zależna jest od wielu czynników. Takich jak pora roku, pogoda, godzina czy po prostu
nasze samopoczucie dlatego też nie będę opisywał kolejnych szczytów lecz opiszę je z moich osobistych odczuć.
Skrzyczne - oklepana góra, ale przy dobrej widoczności rewelacja!,
Czupel - taki sobie szczyt, dzięki wiatrołomom ładnie widać Jezioro Żywieckie,
Babia Góra - bez apelacyjnie najładniejszy szczyt nie bez powodów nazywany Królową Beskidów,
Lubomir - dzięki reaktywowanemu obserwatorium astronomicznemu warto się tam wybrać,
Mogielica - hala Stumorgowa to po prostu "pokarm" dla zmysłu oczu,
Turbacz - brak widoków ze szczytu rekompensuje piękna panorama z pod schroniska,
Radziejowa - spokój, cisza, ładne widoki i nutka dzikości… polecam,
Wysoka - Pieniny to wyjątkowe góry i te skałki wapienne… super,
Lackowa - Beskid Niski hm… nic specjalnego,
Tarnica - połoniny mają swój urok.
tekst i foto: Sebastian Mosz
15 październik Najwyższy szczyt Lichtensteinu
"Olimp" na najwyższym szczycie Lichtensteinu
Wyprawa Roberta Zaremby
Ania Rzymkiewicz
Diablak, Mała Babia Góra, Akademicka Perć
Wędrówkę ku wschodzie słońca na Babiej Górze rozpoczęliśmy w Zawoi Markowa w składzie:
Rafał Gojny, Adam Mosz, Sebastian Mosz.
Późnym wieczorem ruszyliśmy zahaczając o skansen im. J. Żaka w stronę Czatoży, gdzie zwiedziliśmy zabytkowe
piwniczki i dzwonnice loretańską. Idealne, bezchmurne niebo i księżyc, który rozświetlał nam szlak w drodze
na Tabakowe siodło to po prostu niesamowita sprawa… Wędrując już GSB w stronę Małej Babiej zauważyliśmy,
że las w tej okolicy "żyje" i w nocy jest to doskonale wyczuwalne- istna pierwotna dzicz z migającymi ślepiami
różnych zwierząt i ptaków. Po dotarciu na szczyt Małej Babiej naszym oczom ukazał się niesamowity widok migających
świateł miast oddalonych o dziesiątki kilometrów- piękny widok. Podczas podziwiania gwiazd i miast otaczających
okolicę Rafał dostrzegł na zachodzie w odległości po ok. 80-100km błyskającą na żółto chmurę. Była to burza,
która powoli nadciągała i która dotarła do nas po 20h- wyjątkowe zjawisko. Po zrobieniu zdjęć zeszliśmy troszkę
niżej by "strzelić" sobie drzemkę. Kierując wzrok w stronę szczytu Babiej Góry było można dostrzec migające światełka
latarek turystów, którzy już oczekiwali na wschód słońca.
Ruszając w dalszą wędrówkę ok. 2.00 w stronę Diablika tuż pod szczytem natrafiliśmy na niesamowity wiatr wiejący
z prędkością ok. 70-80 km/h. Mimo tych trudności dotarliśmy na szczyt, na który ku naszemu zdziwieni było ok. 40
turystów oczekujących z aparatami i nie tylko na jeden najpiękniejszych widoków!
Wschód słońca 4:42 dostarczył rozkosznych wrażeń i jest trudny do opisania, więc pozostawię to bez komentarza.
Po zrobieni 1000 zdjęć i zaspokojeniu wszystkich potrzeb duchowo-estetyczno–wzrokowych ruszyliśmy Percią Akademików
do schroniska na Markowych Szczawinach. Tam kolejne 2h i zejście do Markowych. Była to jedna z tych wędrówek, która
jak każda zostanie w mojej pamięci, ale ta zostanie zapisana w tej górnej "szufladzie".
Pomysł wędrówki nocą zaczerpnąłem, a raczej zaraziłem się będąc na VII nocy Krawculi organizowanej przez Szymona
Rochowiaka i Grzegorza Szczepaniak, których serdecznie pozdrawiam. Tych, którzy nie mieli przyjemności wędrować
nocą zachęcam i polecam.
tekst i foto: Sebastian Mosz
22 sierpień Wędrówka na Rysy
Poranek 22 08 2008 pogoda zapowiada się wspaniała. Niebo błękitne bez chmurki przede mną
cudowna panorama Wysokich Tatr po stronie Słowacji. Wędrówkę zaczynam od miejscowości
Strebskie Pleso leżące na wysokości 780 m.n.p.m. Początek to szlak czerwony, idę wśród lasów
i roślinności która mnie otaczaa, wejście łagodne i spokojne. Dalej niebieskim szlakiem wychodzę
na otwartą przestrzeń gdzie widok Tatr w całej swojej okazałości mogę podziwiać i zachwycać się
ich pięknem. Trudy wędrówki dopiero się zaczynały krok po kroku. Idę dalej i coraz wyżej i wyżej,
co pewien czas obracam się robie zdjęcia,widoki cudowne. Po drodze mijam idących turystów,
pozdrawiam ich i dalej w górę. Żabskie Pleso punkt pośredni czerwony szlak, szlak kamienisty
dochodzę do miejsca gdzie zacznają się łańcuchy i klamry trzeba bardzo uważać pokonuję ten
trudny odcinek. Po trzech godzinach dochodzę do „Chaty pod Rysami” na wysokości 2250 m. Widać
już punkt docelowy do którego zmierzam. Krótki odpoczynek przy schronisku i dalej w górę.
Po godzinie trudy wędrówki nagrodzone zdobyciem Rysow [2499m] Na szczycie przepiękne widoki!
Robię fotki a potem schodzę w dół. Jestem szczęśliwy, że wszedłem na Rysy. Ciekawostką
turystyczną na tym szlaku jest że wszelkie towary, produkty i napoje są transportowane przez
turystów idących na Rysy w specjalnych nosidłach i zostawiane w schronisku pod rysami na
wysokości 2250 m. Czas całkowitej wędrówki 8 h.
tekst i foto: Andrzej Włodarczyk
14 sierpień RYSY 2008
Wyprawa z Palenicy Białczańskiej przez Wodogrzmoty Mickiewicza, Dolinę Rybiego Potoku
do Morskiego Oka do schroniska i dalej nad Czarny Staw pod Rysami i na Rysy.
tekst i foto: Dariusz Materzok
30 kwiecień Majówka z Klubem Wysokogórskim "Olimp"
Majówka = standardowy wypad w góry. Tym razem z Klubem Wysokogórskim "Olimp" ruszyliśmy
zdobyć najwyższy szczyt Słowenii. Pełni energi, opakowani w sprzęt wysokogóski i zapsay jedzenia
na parę dni, przygotowani do spania na śniegu pod namiotem ruszyliśmy z Polski 30 kwietnia. Cel
nie należał do najłatwiejszych - gdyż nasza planowana trasa wiodła przez ferratę, która na
początku maja była zasypana śniegiem. Ogólnie powalony pomysł młodych ludzi. Do zadań należało
m.in. samodzielne ubezpieczenie trasy oraz zakładanie stanowisk. Planowo mieliśmy 2 dni wchodzić
na szczyt i jeden dzień na zejście.Słowenia nie przywiatała nas słonecznie. Zamiast świeżości
w postaci słońca i powietrza była świerzość w postaci kąpieli deszczowej. Wejście w góry
rozpoczęliśmy o godzinie 12.00, o 14.00 dotknęło nas oberwanie chmury - co w naszych
warunkach, na stromym lawiniastym stoku oznaczało jedno: odwrót. Cali mokrzy trafliśmy do
schroniska: Dom Alzajeva, gdzie miłe panie posadziły nas przy kominku i zaoferowały po bardzo
kożystnej cenie nocleg na poddaszu. Skożystaliśmy. Wieczór zleciał na integracji z pozostałymi
bywalcami schroniska. Jak powiedzieliśmy im o naszym planie zdobycia Triglava mówili że w tych
warunkach to jest prawie niemożliwe. Ale chcieliśmy spróbować i z nadzieją na lepszą pogodę
położyliśmy się spać.
Poranek przywitał nas prawdziwą świerzością. Bezchmurne słoneczne niebo moblizowało do ataku.
Szybko zbierając się ruszyliśmy ponownie wczorajszą trasą. W tym dniu czekały nas linowe
trawersy oraz grodzenie po pas w śniegu, chodzenie na czuja szukając właśiwej trasy (ferrata była
zasuta - więc polegaliśmy tylko na własnym doświadczeniu) oraz... odwrót. Doszliśmy do miejsca
trudnego technicznie, któremu nie zdołała sprostać mniej doświadczona dwójka: Paweł i Ania.
Strudzenie niepowodzeniem znów wróciliśmy do schroniska. Następnego dnia zminieliśmy cel na
coś bardziej dostępnego. Padło na Stenar. Tym razem obeszło się bez większych przeszkód (poza
lawiną pierwszego stopnia która zeszła paręset metrów obok nas w dolnym żlebie).
Mimo niepowodzenia z zdobycia Triglava, wróciliśmy do Polski ustatysfakcjonowani, zdobywając
kolejny szczyt i co ważniejsze doświadczenie na następne wyprawy.
tekst i foto: Robert Zaremba
8-10 luty Kotlina Kłodzka
Wybraliśmy się na wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej w celu zdobycia trzech szczytów do Korony Gór
Polski. Zdobylismy kolejno Śnieżnik w Masywie Śnieżnika, Rudawiec - najwyzszy szczyt Gór
Bialskich i Kowadło w Górach Złotych. Nie byliśmy cały czas na szczytach gór; przy okazji
zwiedziliśmy Jaskinię Niedźwiedzią (przepiekna), nieczynną kopalnię uranu w Kletnie (super) oraz
zwiedziliśmy Paczkow i Kłodzko (oczywiscie zaliczyliśmy obowiązkowe rynki). Jako że humory nam
dopisywały caly czas i pogoda była wspaniała, wyjazd był super. Wszystkim polecamy ten piękny
zakątek naszego kraju.
tekst i foto: Grzegorz Lech
|